Blog

List motywacyjny dziś

XXI w. … wszystko szybko, jak najłatwiej, żeby nie angażowało i nie wymagało od nas pamiętania, czy konieczności skupiania się. Mamy komputery, tablety, smartfony, smartwatche, a na nich dziesiątki ekranów ze skrótami do aplikacji, które nas wyręczają prawie we wszystkim. W takim kierunku podążamy, a producenci oprogramowania rozumiejąc nasze potrzeby czynią wszystko, aby dzięki paru nieskomplikowanym ‘kliknięciom’ się działo.

Modernizacja i cyfryzacja, które dają tak wiele przewag, ułatwiają nasze codzienne życie, dotarła również do procesu rekrutacyjnego. Już nie kupujemy poniedziałkowego dodatku do słynnej gazety, aby znaleźć pracę – mamy do tego szereg udogodnień IT, w których wprowadzając odpowiednie preferencje, zawężając kryteria dostajemy powiadomienie w aplikacji, czy wiadomość email z ofertami pracy będącej w naszym obszarze zainteresowań. I zaczyna się – wystarczy kliknąć na pole z napisem ‘APLIKUJ’, w tle parę procesów i już właściwie gotowe. Musimy tylko potwierdzić, czy CV to poprawny plik, czy nie zmieniło się w ostatnim czasie coś z numerem telefonu, czy adresem mailowym – aplikacja wysłana. Jak mamy dobry dzień – kilkanaście idzie z rzędu.

Tyle, że czasem w procesie aplikowania pojawia się:

1. sformułowanie dokumenty aplikacyjne

lub jest pole

  1. wiadomość do pracodawcy

albo

  1. wybierz dodatkowe załączniki…

Przecież CV załączone, czyli chyba proces kompletny! – no to jakie dokumenty, jakie inne załączniki? Jaka wiadomość do pracodawcy – przecież już ‘samo się wstawiło’, że „Szanowni Państwo, w odpowiedzi na ogłoszenie… Z poważaniem…”, jest moje nazwisko, nawet numer telefonu.

I niektórzy wtedy sobie przypominają, że nie tylko życiorys, ale również list motywacyjny, a czasem nawet kopie świadectw, dyplomów, certyfikatów, czy referencji tworzyły komplet zwany dokumentami aplikacyjnymi. Nasi zachodni sąsiedzi posługują się takim wzorcem do dziś. Czy słusznie, czy jest to potrzebne? – kwestia do dyskusji, zmęczenie ogarnia i osobą aplikującą, i osobę rekrutującą, gdy musimy mieć do czynienia z kilkunastostronicowym załącznikiem z prezentacją kandydatury.

LIST MOTYWACYJNY… skupmy się na nim. Czy w ogóle jest potrzebny? A w jakiej formie? A co ma na celu? Stara szkoła mówiła – napisz maksymalnie jedną stronę, w której dasz znać rekruterowi, że jesteś lepszy niż inni, jesteś super zmotywowany, ale nie powielisz informacji, które są już w CV. I tu zaczynał się problem. Szukanie po internecie gotowców idealnego listu, kopiuj-wklej najfajniejsze ogólne sformułowania. Czy to o mnie? – niekoniecznie, ale gotowe. I to właśnie chyba doprowadziło do sytuacji, w której osoba aplikująca nie miała najmniejszej ochoty przygotowywania takiego listu, a osoba rekrutująca – przestała widzieć sens czytania właściwie identycznie brzmiących, nic nie wnoszących treści.

Może przekornie wobec tak pożądanej i oczekiwanej prostoty życia, ale stwierdzam, że osobista forma zwrócenia się do rekrutera przy okazji aplikowania ma sens! Każdy z nas, kto uczestniczył w rozmowie rekrutacyjnej, niezależnie po której stronie, miał do poruszenia temat: dlaczego aplikacja na to ogłoszenie, dlaczego aplikacja do tej firmy, dlaczego Pani/Pan miałby być odpowiednią osobą na to stanowisko. Nie tylko jest to ważne, ale i ciekawe! Właśnie z tego powodu uważam, że jest to interesujące, ale również pokazujące szacunek do procesu, czy drugiej strony rekrutacji, żeby indywidualnie potraktować każdą aplikację. I nie chodzi o budowanie długich listów, ale mając z tyłu głowy powyższe 3 ‘dlaczego’ wykorzystajmy możliwości (wiadomość do pracodawcy, dodatkowy załącznik) i napiszmy w nieskomplikowany, nie przesadnie podniosły sposób po prostu coś od siebie.

Mamy możliwość doprecyzowania czegoś, wyrażenia swojego nad wyraz dużego zainteresowania stanowiskiem, czy właśnie tą konkretną firmą, a rekruter dostanie możliwość zrozumienia. Zdarza się, że porównując swoje doświadczenie i wykształcenie z treścią ogłoszenia nie mamy 100% dopasowania. Bardzo często rekruter, bez wytłumaczenia ze strony osoby aplikującej, po prostu kandydaturę odrzuci. A wystarczy napisać o swojej motywacji do zmiany branży, czy zawodu, bo już się to robiło w przeszłości, z sukcesem! Mając pełną świadomość, że nie ma pełnego dopasowania profilu osoby do profilu stanowiska – decyduję się aplikować i liczę na szansę! Nawet w odniesieniu do poszczególnych wymagań, czy zadań na nowym miejscu pracy – fanie pokazać, że się z nimi zapoznało, poświęciło czas zweryfikowanie ze swoimi kompetencjami i wydało samoocenę, którą przy aplikowaniu w paru słowach można się podzielić. Fakt, że czegoś nie robiliśmy dotychczas na ścieżce zawodowej, ale mamy we własnym przekonaniu kompetencje i predyspozycje do zajęcia się tym na nowym stanowisku może się okazać dla rekrutera czynnikiem motywującym, który da firmie stabilność ze strony nowego pracownika. A co jeśli przez wiele ostatnich lat pełniliśmy odpowiedzialne funkcje kierownicze, podróżowaliśmy po całym kraju, a teraz mamy ochotę zająć się czymś mniej angażującym fizycznie, mniej stresującym na stanowisku indywidualnym? Mając tylko CV w ręku, odbiorca od razu stwierdzi, że jego oferta jest nieodpowiednia dla tej kandydatury i aplikację po kilkudziesięciu sekundach odrzuci.

Jako podsumowanie – pamiętajmy, że indywidualne podejście do procesu rekrutacyjnego jest zawsze cenniejsze, niż pozostawienie rekrutera z przekonaniem, że to CV poszło ‘z automatu’ w wiele miejsc. Nie przesadzajmy z formą i patosem, a po prostu dorzućmy odrobinę siebie nawet w paru linijkach pola ‘wiadomość do pracodawcy’. Ale co zawsze ważne – tylko PRAWDA i skupienie na rzeczach istotnych.